Pisane przy:
Phil Buckle – Hold On
Kolejny tydzień. Kolejny poniedziałek. Kolejny dzień samotnych wagarów nad jeziorem. Po porannych wydarzeniach, nie chciała widzieć Kevina przez dłuższy czas. Jedynym pocieszeniem i ratunkiem dla niej, był brat przyjeżdżający za kilka dni. Cieszyła się, że nie będzie sama w domu. Że nie będzie musiała sama pisać sobie usprawiedliwień z podrobionym podpisem, któregoś z rodziców i że nie będzie musiałą udawać, że przez miesiąc nie mieszka sama, tylko z mamą, z którą żyje w zgodzie i szczerze kocha. Brat zawsze potrafił ją zrozumieć. Teraz znów będzie z nim mieszkać. Kij, że bez rodziców. Teraz będzie z bratem i jego dziewczyną. Jednak nie czuła się szczęśliwa, ciągle nękały ją wspomnienia. Jeszcze poranek. Kevin zdecydowanie jej dowalił.
Kiedy Caren dochodziła do bramy szkoły, on już tam na nią czekał, jak zwykle ucieszony na jej widok. Zdziwiła się, bo przecież Kevin był zawieszony i nie powinno go być w szkole. Podeszła do niego.
- No hej. – powiedział.
- Siema, co jest?
- Mam niespodziankę. Pewnie nie możesz się doczekać jaką, co?
- Mów od razu. – odparła. Nie mogła się doczekać co Kevin chce jej powiedzieć. On robił głupią minę i chciał, żeby jeszcze trochę się pomęczyła niepewnością. Kiedy szturchnęła go w ramie, odezwał się:
- Nie domyślasz się? – spytał. Chciał za wszelką cenę, żeby była coraz bardziej zainteresowana tym, o co mu chodzi. Spojrzała mu w oczy mrużąc swoje. Starała się domyślić o co chodzi, ale kiedy nie mogła na nic wpaść, on odezwał się.
- A więc..
- Więc? No mów.
- Więc nie wracam do szkoły – powiedział szybko i średnio wyraźnie.
- Co? Czego nie robisz?
- Nie wracam do szkoły! – powiedział, tym razem głośniej.
- Bo?
- Bo mi to nie potrzebne.
- Aha. Ok. – Powiedziała, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. Dlaczego nie chciał wrócić? – Wytłumacz dlaczego. Przecież, bez szkoły nie znajdziesz pracy. Podoba ci się perspektywa bycia utrzymywanym przez tatusia, albo bycia bezdomnym?
- W sumie to nie. Dam radę. Właściwie to prace już znalazłem. Po prostu nie chce tu chodzić. Mam dość tych ludzi.
- To zmień szkołę. Problem? Człowieku, tu chodzi o całą twoją przyszłość. – Zdenerwowała się, nie wiedziała co powiedzieć, jak namówić go do zmiany decyzji. On też, nie wiedział już co robić.
- Dobra, głupi pomysł. Może to dobre, z tym zmienieniem szkoły. Przynajmniej nie będziesz musiała na mnie patrzeć. Myślałem, że będziesz mnie wspierać, a nie. – Popatrzał na nią z bólem w oczach i odszedł.
Caren. Teraz siedzi nad jeziorem. To zadziwiające, jak łatwo zepsuć jej humor. Co jak co, ale Kevina ranić nie chciała. Na nim jej zależało. Już nawet na ukochany rap nie ma ochoty. Słuchawki leżą gdzieś na dnie plecaka, a ona myśli. Zastanawia się, jak wyglądałoby życie Kevina, gdyby go teraz wsparła. Ciekawe co Kevin zrobi. Może odejdzie ze szkoły. Ona zostanie sama. Życie znów powoli zaczęło tracić kolor. Pewne jest, że musi z nim pogadać. Jednak duma, nie pozwala spraw naprawić. Jak Eldo w „Granicach”. Nie będzie przepraszać pierwsza. Może sama da rade.
Po godzinie myślenia nad jeziorem zaczęło jej się nudzić. W sumie, to muzyka może poprawi jej humor. Wyciągnęła słuchawki z dna plecaka i włączyła piosenkę. Zamknęła oczy i zaczęła wyobrażać sobie, jak jej życie się zmieni, kiedy Marcin wróci do domu. Miała tylko nadzieję, że na lepsze, ze Marcin nie będzie chciał jej „matkować” i że dogada się z Kevinem. Z kaprurem na głowie i słuchawkami w uszach wróciła do domu, gdzie obiekt jej rozmyślań siedział juz przy stole. Marcin i Ivy siedzieli a w ich nogach leżały torby. I .. pies.
- Mike! – Krzyknęła. Pies podbiegł do niej. Ostatni raz widziała go jako małego szczeniaka, siedzącego na tylnym siedzeniu wozu Marcina i wyjeżdżającego z nim w podróż. Zrzuciła plecak z ramion i wtuliła się w puszystą sierść owczarka bernańskiego.
- Hej. Caren. Widać za kim stęskniłaś się najbardziej. - Jej brat stał obok swojej dziewczyny na drugim końcu korytarza. – Nie zdążyliśmy się rozgościć. Wcześnie wróciłaś. Skrócili wam lekcje. Ja w twoim wieku w szkole siedziałem trochę dłużej.
- No to koniec mojej wolności. – Powiedziała, po czym przytuliła się do Marcina i Ivy. – Nie za psem się stęskniłam, a za rodziną. Brakowało mi marudzenia dorosłych. – Powiedziała, ze łzami w oczach. Najbardziej brakowało jej, tego, że ktoś był za nią odpowiedzialny. Tego, że nie musiała wszystkiego robić sama. Tego, żeby być z ludźmi, którzy ją kochają i troszczą się o nią. – Dziękuję, że jesteście. – Uśmiechała się, ale po policzkach płynęły jej łzy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz