piątek, 23 listopada 2012

ROZDZIAŁ VI

Pisane przy:
Paramore – Oh Star.


SMS od Kevin: Wpadnij po szkole, nad jezioro. PO szkole. Kevin.
        Czytając tego sms’a w przerwie między wf a geografią, Caren miała mieszane uczucia. Spodziewała się, że to ona będzie musiała pierwsza odezwać się do Kevina po ostatnich wydarzeniach. Tylko nie wiedziała jak się do tego zabrać. Kilka razy próbowała do niego napisać lub zadzwonić, ale nigdy nie wiedziała jak zacząć. W końcu, jej problem rozwiązał się sam. Kevin napisał pozbawiając ją stresu odezwania się jako pierwszej.
          Lekcje minęły dość nudno. Po skończonej biologii, Caren pognała do swojej szafki, skąd wzieła potrzebne rzeczy. Po drodze nad jezioro, weszła do sklepu. Kupiła dwie puszki pepsi. Nie bardzo wiedziała jak zacząć rozmowę, więc postanowiła wziąć coś ze sobą, żeby sobie jakoś ułatwić rozpoczęcie.
         Dochodząc na plaże, jeszcze zadzwoniła do Ivy, że wróci trochę później. Po powrocie brata, umówiła się z nim, że będzie chodzić na wszystkie lekcje i powiadamiać o tym, że wróci później. Po ostatniej kłótni z Marcinem, kiedy to Caren po skończonych wcześniej lekcjach, wróciła do pustego domu. Uznała, że nie ma ochoty siedzieć w domu sama, więc zabrała Mike’go, w celu wyprowadzenia go na spacer. Ze spacery wróciła po 22. więc, awantura w domu jej nie ominęła.
- Nie rozumiesz, że się o ciebie martwimy? – krzyczał brat.
- Rozumiem, ale nie jestem małym dzieckiem, nie jestem przyzwyczajona, do powiadamiania kogokolwiek, o tym kiedy wychodzę i wracam do domu. Zrozum, że przez dużo czasu mieszkałam sama i z nikim nie musiałam się konsultować w tych sprawach. – wypomniała mu. Ivy wtedy stała z boku. Ona też nie zdążyła się przyzwyczaić jeszcze do tego, że z nią i z jej chłopakiem i psem, mieszka ktoś jeszcze. „Przyzwyczai się, i jeszcze nie raz będzie na mnie krzyczeć.” – myślała wtedy Caren. Z dwojga złego, cieszyła się, że ktoś na nią krzyczy. Że ktoś się nią interesuje, i się o nią troszczy. Tym razem zdecydowała się nie denerwować, żadnego z nowych opiekunów, więc napisała sms’a i włożyła telefon do kieszeni.
         Dochodziła już na swoje stałe miejsce na plaży, i jak się spodziewała, Kevin już siedział pomoście. Był kolejny upalny dzień, więc siedział sobie jak „gdyby nigdy nic” bez koszulki i szczerzył się do niej swoje białe ząbki. „No tak, bogaty tatuś, płaci za wybielanie” – pomyślała, nie bardzo rozumiejąc, co właściwie ją w nim denerwuję. Nie wiedziała, dlaczego nie może się do niego nastawić, jak inne dziewczyny do chłopaków. One były inne, Caren zawsze miała jakieś „ale”.
- Cześć, młoda. – odezwał się pierwszy. Jednak to nie ona musiała zaczynać rozmowę.
- Cześć Kevin. – uśmiechnęła się. Jego urok osobisty jakoś przełamał ją, miała ochotę podejść do niego i ubrać mu koszulkę „żeby się nie przeziębił”. Kawałek dalej, jakaś grupa dziewczyn opalała się i pływała łódką. Caren idąc na plaże zauważyła je, i to, że z wyraźnym zainteresowaniem przyglądają się Kevinowi, który od jakiegoś czasu regularnie chodzi na siłownie.
- Co tam? Jak było w szkole? – Ubrał koszulkę, jakby czytając jej w myślach. Spojrzał w stronę dziewczyn, które na to co zrobił, wydały zawiedzione „ooo”.
- Nie pytaj mnie o szkołę. Mam już tego dość, odkąd mieszkam z bratem i Ivy, muszę jej codziennie opowiadać o nauczycielach i moich „koleżankach”. Marcin chce, żebym regularnie spowiadała mu się z moich ocen.
- Zaraz zaraz. Twój brat wrócił, to wspaniale. – Uśmiechnął się na tą wieść. Kevin martwił się tym, że w sumie oprócz niego i ojca „na telefon”, Caren nie ma nikogo. Caren przeczuwała to, odkąd zauważyła, że Kevin spuszcza głowę, robi dziwną minę i zaraz zmienia temat, kiedy tylko Caren mówiła mu o matce.
- Też się cieszę. Właściwie, to czemu chciałeś się ze mną spotkać? Myślałam, że jesteś obrażony.
- Po pierwsze: Stęskniłem się za tobą. – Tutaj, zrobił minę, której Caren nie mogła się oprzeć. Z trudem powstrzymywała się, żeby go nie pogłaskać po głowie. – A po drugie, chciałem cię przeprosić. Miałaś rację. Skumałem, że powinienem bardziej myśleć. Wracam do szkoły, kiedy tylko skończy się moje zawieszenie. – Uśmiechnął się.
          Porozmawiali chwilę, wypili pepsi i pożegnali. Caren poszła do domu, kiedy było już dość późno. Przypomniała sobie, że dziś jej kolej na wyprowadzanie psa. Kiedy tylko pomyślała, o biednym Mike’im, który czeka na nią, żeby tylko załatwić swoje potrzeby, zaraz przyspieszyła kroku. W tym momencie, uświadomiła sobie, że ma to, o czym marzyła przez ostatni czas. Rodzinę, Kevina i psa. Ciekawe tylko, kiedy stanie się coś co wszystko zepsuje.
CDN.